ROZDZIAŁ 3
Śniąc, czułam
bliskość swojej mamy. Czułam jej zapach, dotyk, ciepły oddech na swojej skórze.
W moim zapuchniętym od wspomnień umyśle pojawiały się powoli wszystkie momenty
ze wspólnego życia począwszy od dzieciństwa.
Sytuacje, w których spędzaliśmy
czas całą rodziną zdarzały się nieprawdopodobnie rzadko. Bardzo teraz tego
żałowałam.
W tym momencie tylko śniąc mogłam powrócić do
bezproblemowego, pełnego fantazji dzieciństwa.
Będąc gdzieś na
granicy jawy i snu poczułam na policzkach kolejne, pojedynczo spływające,
gorące łzy. Ostatnie wydarzenia przytłoczyły mnie do tego stopnia, że w każdej
chwili spodziewałam się mordercy w swoim progu. Najcichszy szept, podmuch
wiatru, albo skrzypnięcie podłogi
wprowadzało mnie w stan paranoicznego lęku. Musiałam się od tego
uwolnić. Jedyną osobą, której najbardziej potrzebowała moja poraniona dusza był
Aleks.
Pamiętam, że wczoraj zanim zmorzył mnie sen był przy mnie.
Teraz jednak nigdzie go nie widziałam.
Wstałam nagle z
fotela, omiotłam spojrzeniem salon. Nic. Pobiegłam na górę, sprawdziłam
łazienkę, wszystkie pomieszczenia, też nic. Nie spotkałam nawet swojego taty,
ale pewnie dlatego, że załatwiał sprawy związane z pogrzebem mamy. Usiadłam na
schodach chcąc zadzwonić do niego, lecz padła mi bateria. No świetnie! Jak niby
miałam zachować jasność umysłu, skoro po morderstwie mojej matki, wszyscy nagle
znikają z domu, bez słowa wyjaśnienia? Ta chora sytuacja doprowadzała mnie na
skraj obłędu. A jeszcze bardziej myśl, że właśnie ktoś przed chwilą otworzył
drzwi i bezszelestnie udał się do mojego salonu. A co, jeśli ten ktoś jest
winny śmierci mamy? A co, jeśli ten ktoś przyszedł teraz po mnie? Zerwałam się
ze schodów i popędziłam do salonu, chcąc stawić czoło nieznajomemu. Stanęłam
jednak jak wryta po tym jak tym nieznajomym okazał się Aleks. Odetchnęłam z
ulgą, jednak zaraz spoważniałam.
-
Obiecałeś, że będziesz zawsze, kiedy będę cię potrzebować, a
ty tak po prostu wychodzisz? – Zaskoczyła go moja złość.
-
Przepraszam, Klara, naprawdę przepraszam, ale moja siostra
martwiła się zarówno o mnie jak i o ciebie. Żeby ją uspokoić musiałem wrócić.
Oliwia wie? Pewnie jej powiedział. Skoro tak sprawy się
mają, to... nie mam się chyba za co na niego wydzierać, prawda? Podeszłam do
niego, przytulając się. Odwzajemnił mój uścisk.
-
Już się martwiłam, że coś ci się stało. – Powiedziałam
cichutko.
-
Posłuchaj, nigdzie się nie wybieram. Wiem, że twoje zaufanie
do mnie jest mocno ograniczone. – oznajmił ze smutkiem. – Jednak chciałbym abyś
mi darowała te wszystkie chwile, kiedy ci dokuczałem, a właściwie
dokuczaliśmy... – zawiesił głos,
a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież już to
przerobiliśmy, u niego w domu. Wyślizgnęłam się z jego ramion i rzuciłam mu
pytające spojrzenie.
-
Już ci wybaczyłam, wiesz o tym.
-
Tak, wiem, nadal to do mnie nie dociera. Przez cały ten czas
nie dostrzegałem tego jak dobrą i wspaniałą dziewczyną jesteś. Pomimo tego
wszystkiego ty mi wybaczyłaś. Tak po prostu. Nie zasługuję na to.
Jego słowa wbijają mnie w podłogę. Och, tak bardzo
chciałabym aby wiedział, co do niego czuję.
-
Wiem, że robiłeś źle, ale wiem również, że jesteś w stanie się
dla mnie zmienić.
-
Tak, właśnie tego chcę.
Kiedy Aleks wypowiadał te słowa patrzyłam mu prosto w oczy.
W tamtej chwili, zapomniałam o swojej mamie, zapomniałam o przytłaczających
mnie uczuciach. Liczył się tylko blask bijący z jadeitowej zieleni jego
spojrzenia.
W czasie, gdy tak
staliśmy naprzeciw siebie drzwi otworzyły się i pojawił się w nich mój tata. Z
jego twarzy można było wyczytać udrękę oraz cierpienie jakie w sobie nosi po
utracie swojej ukochanej żony. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
-
W takim razie nie będę wam już przeszkadzał. – powiedział
nagle Aleks. – Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz potrzebowała mojego wsparcia.
Podszedł do nas, podając dłoń mojemu ojcu i pożegnał się z
nim, wychodząc. Wybiegłam za nim wypowiadając jego imię. Odwrócił się w moją
stronę z uniesionymi brwiami.
-
Dziękuję za to, że przy mnie byłeś w tak niesprzyjających
okolicznościach.
-
Nie mógłbym cię zostawić samej. Jeżeli jest coś, co mogę dla
ciebie jeszcze zrobić po prostu powiedz.
-
Bardzo bym chciała abyś był przy mnie na pogrzebie mojej mamy.
-
Oczywiście, jeśli tylko tego chcesz. – powiedział uśmiechając
się. Odwzajemniłam ten gest po czym każde z nas odeszło w swoją stronę.
W domu jeszcze długo rozmawiałam ze swoim tatą o pogrzebie.
Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Jutro o dwunastej miałam się
ostatecznie oraz nieodwołalnie pożegnać ze swoją mamą. Już nigdy więcej miałam
jej nie zobaczyć. Ta myśl była tak przejmująca, że poczułam na twarzy gorące
łzy. Wybiegłam z salonu, zerwałam kurtkę z wieszaka i pomimo tego, że zaczęło
się ściemniać pobiegłam w swoje miejsce – na pomost pod wierzbą płaczącą.
Usiadłam tam zupełnie sama w samotności i ciszy pozwalając płynąć swoim łzom.
Mama by tego nie chciała. Na pewno tam, gdzie teraz się znajduje, jest
szczęśliwa. Wiem, że nie chciałaby moich łez. Już wystarczająco się napłakałam.
Moja kochana mamusia zasługuje na jak najlepsze życie. Nawet jeśli po śmierci
nie jest do końca życiem.
***
Już od dziesięciu
minut przyglądałam się sobie w lustrze. Nigdy nie wyglądałam, aż tak ponuro.
Czarna sukienka, buty, płaszcz w połączeniu z trupio bladą twarzą wykrzywioną
bólem stwarzały wrażenie wyeliminowanej ze społeczności dziewczyny. Tak właśnie
się czułam. Miałam świadomość, że każdy kiedyś przeniesie się w lepsze miejsce,
ale pogodzić się z tym nie potrafiłam.
Punktualnie o
godzinie 12 dojechaliśmy na cmentarz. Spostrzegłam spoza kotary łez, nawet nie
zauważyłam kiedy się pojawiły, że przybyło dużo osób. Bliska rodzina,
przyjaciele, koleżanki i koledzy z pracy mamy. Wszyscy przygnębieni, wszyscy
płaczą. Naprawdę nie wiedziałam jak to zniosę. Potrzebowałam teraz samotności i
spokoju. Zrozpaczeni ludzie mi w tym nie pomagali, Wystarczą mi moje łzy.
Spośród tłumu udało mi się wyłowić spojrzenie Aleksa. O dziwo on się uśmiechał.
Naprawdę się uśmiechał! Uniosłam delikatnie wargi, patrząc w jego stronę, jako podziękowanie, że chcę mnie w ten sposób wesprzeć.
Zrobiło mi się ciepło na sercu. Był jedynym pozytywnym
promieniem nadziei. Wiedziałam, że wszystko z czasem się jakoś ułoży.
Kościół w którym
miała się odbyć msza żałobna był skromny. Po lewej i po prawej stronie
znajdowały się ławki a na samym środku czarna, lśniąca trumna. Serce podeszło
mi do gardła. Wolnym krokiem podeszłam do ciała matki. Nawet teraz wyglądała
pięknie w białej sukience z czarnym różańcem owiniętym wokół nadgarstków.
Wyciągnęłam dłoń w stronę jej zimnego już policzka. Pogłaskałam ją po nim
delikatnie, zamykając oczy. To już ostatnia chwila, w której będziemy razem,
przynajmniej fizycznie, gdyż w moim sercu zawsze będzie żyła. Wolałam sobie
wyobrażać, że zapadła w długi, wieczny sen. Cofnęłam rękę, odchodząc w stronę
taty. Kątem oka zauważyłam Aleksa stojącego w rogu Kościoła.
W końcu nadeszła
chwila w której kapłan rozpoczął tę smutną ceremonię. Prawdę mówiąc niewiele z
tego pamiętam. Wyłączyłam się, wlepiając swoje spojrzenie w trumnę.
Potem tylko zmusiłam swoje otępiałe ciało do marszu w stronę
wykopanego już grobu.
Wszystko docierało do mnie wolniej.
Już Cię nie zobaczę mamo.
Nie ujrzę Twojego uśmiechu.
Nie usłyszę Twojego głosu.
Nie poczuję Twojego opiekuńczego dotyku.
Odeszłaś ode mnie.
Na zawsze.
Głuchy odgłos trumny
uderzającej o ziemię zachowa się w mojej pamięci.
Tak samo jak rozpaczliwy szloch wydobywający się z mojego
gardła i słone łzy wytyczające mokre strumienie na mojej twarzy.
Opadam na kolana z bezsilności.
Ciepła para ramion zielonookiego chłopaka, trzymająca mnie w
uścisku.
Zapewnienie bezpieczeństwa.
Siedzimy tak razem, wtuleni w siebie jeszcze dobre dwie
godziny.
***
Teraz, leżąc w
łóżku, rozmyślam o tym wszystkim. Nie mogę zawieść mamy a przede wszystkim
siebie. Muszę sobie obiecać, że będę silna. Nic nie może mnie złamać. Nic ani
nikt. Nie poddam się tak łatwo.
Zrobię wszystko, żeby mama była ze mnie dumna, gdziekolwiek
jest.
Nie pozwolę sobie już na płacz. Będę dzielna.
Śmierć powinna być czymś naturalnym w końcu jest częścią
życia.
Jedni ludzi odchodzą by zostawić miejsce dla innych, nowych
istnień.
Szkoda tylko, że nikt nie ostrzega nas przed tym jak wiele
bólu i cierpienia za sobą niesie, zbierając wciąż nowe ofiary, w postaci ludzi,
po których zostają jedynie wspomnienia.
Wybierz swoje ostatnie słowa, które wypowiesz
To ostatni raz,
Ponieważ Ty i Ja narodziliśmy się po to, aby umrzeć
Narodziliśmy się po to, aby umrzeć
Narodziliśmy się po to, aby umrzeć*
Zamykam oczy czkając na sen, który niespodziewanie sprawia,
że powieki opadają, wydobywając spod siebie ostatnią łzę, oddaną za osobę która
ofiarowała mi życie.
Kocham Cię mamo.
To ostatnie słowa, które wypowiadam nim całkowicie oddaje
się w objęcia Morfeusza.
* fragment piosenki Lany Del Rey „Born to be
die”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz